Choć od maratonu minął już miesiąc, nadal nie mogę jednoznacznie powiedzieć, czy był to start w pełni udany. Zdobyta ilość punktów - taka sama jak w płaskiej Murowanej Goślinie na pagórkowatej krakowskiej trasie - wskazuje, że było bardzo dobrze. Z drugiej strony w czasie jazdy brakowało jakiejś takiej iskry, cały czas mijałem się z tymi samymi osobami. Co ciekawe, to część z tych osób z reguły gubiłem najdalej w połowie trasy, a tym razem to nie wychodziło, ale z kolei innych wcześniej w ogóle nie mogłem dopaść. Możliwe więc, że na mieszane odczucia ma wpływ to, że krakusy przyszykowały formę na te właśnie zawody. Patrząc na zajęte - dość przeciętne miejsce (59.) - uwzględnić też trzeba frekwencję (prawie 800 osób tylko na tym dystansie). Ogólnie myślę, że było całkiem dobrze (ale nie bardzo dobrze).
Komentarze